Ojców na każdą porę roku


Pomysły na wycieczki / środa, 24 lipca, 2019

Białe, wapienne skały wyrastające spomiędzy lasów to widok charakterystyczny dla Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Pomiędzy nimi, w dolinie, znajduje się niewielka wieś Ojców. Mieszka tu raptem dwieście osób. Jednakże praktycznie nie ma dnia, aby wioska ta nie była odwiedzana przez tłumy turystów. Dla mieszkańców Krakowa i okolic Ojców jest jednym z ulubionych miejsc wypoczynku. Jednak nawet jeśli mieszkasz w zupełnie innym zakątku Polski, ten jedyny w swoim rodzaju, barwny region zdecydowanie jest wart, żeby go odwiedzić.

Brama Krakowska jesienią.
Jesienna Dolina Sąspowska.

Do Ojcowa prowadzi wiele dróg i szlaków turystycznych. Można przyjechać samochodem do samego centrum wioski i zaparkować na jednym z parkingów (choć te bywają zwykle bardzo zatłoczone) bądź też wzdłuż drogi. Można dostać się tutaj niebieskim szlakiem z Czajowic lub też malowniczą drogą z Białego Kościoła. Można także przyjechać tu rowerem poprzez czarny szlak z Osiedla Murownia. Jedną z moich ulubionych tras pieszych jest pętelka od parkingu na Złotej Górze, biegnąca najpierw w dół do Doliny Sąspowskiej, a następnie wzdłuż potoku Sąspówka, która dalej prowadzi przez centrum wioski, aż wreszcie zmusza nas do wspięcia się na zamkowe wzgórze i biegnie dalej przez las aż na parking.

Usłana liśćmi ścieżka prowadząca od Złotej Góry do Doliny Sąspowskiej.

Ojcowski Park Narodowy — najmniejszy pod względem powierzchni park narodowy w Polsce — to taki maleńki klejnocik na mapie nad Krakowem. Mimo niewielkich rozmiarów przyciąga swoim zróżnicowanym terenem i bogactwem przyrody. Specyficzny mikroklimat sprawia, że rosną tu rośliny reliktowe, rzadkie paprocie i porosty. Krajobraz zmienia się co chwilę, a teren wznosi się i opada, tworząc intrygujący miks wzgórz i dolinek. Potok Prądnik wije się w dolinie, przecinając w wielu miejscach trasę swoją roziskrzoną wstęgą; z kolei jego dopływ, Sąspówka, lubi czasem wylewać się na drogę (z tego względu nasza ulubiona trasa spacerowa często zamienia się w platformówkę po moczarach). Białe strzeliste skały są często obierane za cel przez fanów wspinaczki. Ci zaś, którym taka dawka adrenaliny nie jest potrzebna do szczęścia, mogą eksplorować jaskinie kryjące się pomiędzy nimi.

Wapienie ławicowe o charakterystycznej budowie płytowej.
Jedna z ulubionych skał wspinaczkowych, znajdująca się przy drodze do, nomen omen, miejscowości Skała. Mnie zawsze kojarzyła się z rekinem wynurzającym się z wody.
Widok ze wzgórza.
Grzeczny, stateczny Prądnik…
…i nieokiełznana Sąspówka, lubiąca pożerać fragmenty szlaku.
Stałymi mieszkańcami obydwu tutejszych potoków są kaczki.

Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby komukolwiek mogła się znudzić tutejsza bogata przyroda i śnieżnobiałe skały. Ale jeśli ktoś woli eksplorować zabytki oraz inne wytwory ludzkiej ręki, tutaj także powinien być w pełni usatysfakcjonowany. Na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego znajdują się dwa zamki: ruiny średniowiecznego zamku w Ojcowie oraz niedawno odrestaurowany renesansowy zamek w Pieskowej Skale (którego zresztą nigdy nie odwiedziłam — zawsze było coś ważniejszego). Jednym z ciekawszych tutejszych zabytków jest Kaplica „Na Wodzie” św. Józefa Robotnika. Zbudowano ją na betonowych filarach wyrastających wprost z koryta potoku Prądnik (jak głosi legenda, w ten sposób ominięto carski zakaz budowania na ziemi ojcowskiej). Tuż obok kapliczki znajduje się źródło św. Jana. Nie jest to zresztą jedyne źródło, bo przy Bramie Krakowskiej można znaleźć tzw. Źródełko Miłości. Z kolei w centrum wioski znajduje się Muzeum Ojcowskiego Parku Narodowego, bardzo ciekawe są także drewniane chaty, z których część została przerobiona na agroturystykę.

Wzgórze zamku w Ojcowie w zimowych barwach.
Kapliczka „Na Wodzie”.
Jedna z pięknych, starych drewnianych chat w centrum Ojcowa.
A to jedna z tych mniej pięknych 😉 Znajduje się przy drodze prowadzącej do Skały. W momencie robienia tego zdjęcia można jeszcze było rozpoznać w niej dom, obecnie stała się już tylko kupką desek.

Ponieważ Ojców przyciąga codziennie tłumy turystów, zrozumiałym jest, że musi dysponować też odpowiednią bazą gastronomiczną. Znajdują się tu zatem liczne restauracje, wśród których warto wymienić Piwnicę pod Nietoperzem oraz restaurację Pod Bocianem. Jednak najważniejszym punktem na kulinarnej mapie Ojcowa jest łowisko pstrąga ojcowskiego — rodzinna firma założona przez matkę i córkę, które postawiły sobie za cel przywrócić świetność tutejszym stawom oraz rozpropagować ten lokalny przysmak. Tuż obok stawów znajduje się wędzarnia, w której można kupić świeżo uwędzone bądź grillowane ryby. Jedliśmy tam wiele razy i mogę potwierdzić, że są one rzeczywiście pyszne. Warto dodać, że w tym punkcie gastronomicznym można także kupić regionalne soki, a nawet wino z jednej z pobliskich winnic (zresztą małopolskim winnicom będę musiała poświęcić osobną notkę, bo to temat bardzo ciekawy, a dość słabo przebijający się do głównego nurtu).

Oczywiście są też i tacy, którym nie podoba się zalew turystów i wynikające z tego konsekwencje. To prawda, że centrum wioski jest mocno skomercjalizowane i nastawione na zysk. Ceny są wysokie i nie zawsze wynikają z jakości (do cen pstrąga nie sposób się przyczepić, bo to regionalna hodowla na niewielką skalę, ale jakość jest bezsprzeczna). To naturalna kolej rzeczy, że w miejscach o dużym przepływie turystów znajdą się mniej reprezentacyjne stoiska wypełnione plastikową tandetą lub niezbyt wyszukanym jedzeniem, ale najwyraźniej takie miejsca mają swoich zwolenników i należy to uszanować. Mimo wszystko uważam, że Ojcowowi nadal daleko pod tym względem do Zakopanego, choć trasa biegnąca przez centrum wioski czasem bywa równie zatłoczona jak Krupówki… Jednak to w pełni zrozumiałe, bowiem okolica jest przepiękna, a fakt, że stąd do Krakowa jest tylko dwadzieścia parę kilometrów, sprawia, że Ojców często staje się jednym z obowiązkowych punktów wycieczek turystów przybywających do dawnej stolicy Polski z całego świata, zaraz po Oświęcimiu i Wieliczce.

W Piwnicy pod Nietoperzem można spróbować pstrąga ojcowskiego przyrządzanego na wiele sposobów; specjalnością zakładu jest także tajemnicze „Diabelskie jadło”.
Jednak po pstrąga zawsze najlepiej wybrać się do samego źródła.
Tu wędzi się nasza ryba!
Oczekujących na pstrąga wita taka oto przewodniczka.
Kiedy akurat nie pracuje, ucina sobie drzemkę na stosie drewna, grzejąc się w cieple wędzarni. Niektórzy to się umieją ustawić w życiu 😉
Wybór jest chyba prosty 😉
A kawałek za Bramą Krakowską znajduje się kawiarnia Niezapominajka, w której są naprawdę pyszne domowe ciasta i inne desery.

Przyznam, że mam lekką obsesję na punkcie Ojcowa. Czuję, że muszę tam być przynajmniej kilka razy w roku, choć najchętniej jeździłabym tam co tydzień 😉 Ojców jest przepiękny o każdej porze roku. Mnie najbardziej zachwyca jesienią, kiedy różnokolorowe drzewa kontrastują z bielą skał, ale nie mniej uroku ma także wiosną, ubrany w świeżą zieleń poprzetykaną żółtymi kwiatami. Nawet pod koniec listopada, kiedy teoretycznie nic nie powinno wyglądać pięknie, lubię tu przyjeżdżać, żeby nacieszyć się widokiem ciemnych sosen na tle chmurnego nieba. Byłam tu niezliczoną ilość razy, ale za każdym razem to była zupełnie inna wyprawa, w innych barwach i nowym klimacie.

Ojców wiosną…
…latem…
…jesienią…
…i zimą.

Przydatne linki:
Oficjalna strona Ojcowa zawierająca dużo informacji na temat Parku Narodowego
Strona zamku w Pieskowej Skale
Strona Pstrąga Ojcowskiego

Jesień już niedługo!

2 Replies to “Ojców na każdą porę roku”

  1. Ojców to faktycznie magiczne miejsce, tyle mamy stamtąd wspomnień… i zdjęć 🙂
    Warto tu wspomnieć o Grocie Łokietka, najbardziej znanej ojcowskiej jaskini, w której jest co prawda dość chłodno, ale bardzo fajnie się ją zwiedza. W sezonie, przy dobrej pogodzie jest mocno obleganym miejscem, zwłaszcza przez zorganizowane wycieczki.
    A ta skała wspinaczkowa, której zdjęcie zamieściłaś, z tego co pamiętam nazywa się Pochylec. W sumie nazwa dość zasadna, bo wychylenie ma spore 🙂 Mnie ona nieodmiennie kojarzy się z krokodylem, z profilu wygląda kropka w kropkę jak aligator 😀

  2. O jaskiniach można by napisać osobną notkę, szczególnie że to dość niewyeksplorowany temat 🙂 Na stronie parku narodowego znalazłam informację, że sporo z nich jest ukrytych pomiędzy skałami i trudno je znaleźć. Tym bardziej więc brzmi to jak misja dla odkrywcy 😉

Comments are closed.