Wysoka, choć wbrew swojej nazwie wcale nie jest taka wysoka — niewiele ponad 1000 m n.p.m. — potrafi całkiem nieźle dać w kość. Kilka stromych, kamienistych podejść rekompensuje jednak malowniczością oraz pięknymi widokami ze szczytu. Przy okazji zdobywania Wysokiej można także zaliczyć jeden z najpiękniejszych wąwozów w Polsce — poprzecinany potokami i bajkowymi mosteczkami wąwóz Homole.
Wysoka nie jest pierwszym szczytem, który przychodzi na myśl, gdy zaczyna się rozmowę o Pieninach. Dużo bardziej popularne są Trzy Korony czy Sokolica. Cała okolica Pienin, wraz z okolicznymi miejscowościami takimi jak Szczawnica czy Krościenko nad Dunajcem, to region pełen tylu najróżniejszych atrakcji, że najwyższy szczyt tego pasma trochę w tym wszystkim ginie. Warto jednak go zdobyć, bo szlak ten jest piękny i bardzo urozmaicony.
Wycieczkę rozpoczynamy w miejscowości Jaworki. Znajduje się tu duży parking, który w lipcową sobotę o godzinie dziewiątej rano nie jest jeszcze zapełniony nawet w połowie. Trzeba się liczyć z opłatą 2,5 zł za godzinę (pierwsza godzina kosztuje 3 złote), jest tutaj także całkiem spora oferta gastronomiczno-pamiątkowa, a także luksus w postaci toalety przed wyruszeniem na szlak (rzadkość). Parking położony jest bardzo dogodnie, kilkadziesiąt metrów od początku zielonego szlaku, wystarczy tylko odbić nieco w lewo chodnikiem.
Zielony szlak wprowadza nas na teren rezerwatu przyrody Homole. Wstęp jest bezpłatny. Już od samego początku widoki są warte zatrzymania się. Wijący się potok przecina ścieżkę w wielu miejscach, co chwilę pojawiają się także drewniane i metalowe mosty.
Schodki powoli wyprowadzają nas z wąwozu i wkrótce docieramy na Dubantowską Polanę. Można tu usiąść przy kilku drewnianych stołach, ale największą atrakcją tego miejsca są charakterystyczne płaskie skały pokryte intrygującymi wzorami, znane jako Kamienne Księgi. Ponoć wyryte są na nich całe losy świata… Czyżby właśnie tą formacją skalną inspirowali się twórcy japońskiej gry Tales of the Abyss? 😛 Tam też mieliśmy kamienie zawierające przepowiednie przyszłości, zwane fonstones. Odczytywanie proroctw było zarezerwowane tylko dla szczególnego rodzaju kapłanów, w dodatku był to straszliwie wyczerpujący proces, dlatego też lepiej nie próbować i ruszać w dalszą drogę.
Wkrótce docieramy do rozwidlenia i mamy do wyboru albo iść dalej zielonym szlakiem, albo zrobić sobie mały skok w bok do punktu widokowego. Ja wybieram to drugie i odbijam na moment w lewo. Znajduje się tutaj bardzo przyjemna polana z kilkoma bacówkami (jeśli będziemy mieć szczęście, to zobaczymy z bliska rozdzwonione owcze stadko). Warto wspiąć się stromą ścieżką na platformę widokową, skąd można zobaczyć panoramę Pienin oraz kolejkę linową. Można też skorzystać z lunety, jeśli ma się akurat wolną dwuzłotówkę.
Jeśli ktoś nie ma parcia na Wysoką, to równie dobrze to miejsce może stać się celem wędrówki. Stąd można zresztą łatwo i szybko zejść do Jaworek (jak informuje drogowskaz, to jedynie 900 metrów). Idziemy jednak dalej, zatem po powrocie do rozwidlenia czeka nas dość błotnisty kawałek drogą. Wkrótce docieramy do bazy namiotowej. Ciekawa jestem, jakie to uczucie nocować w takim miejscu. Pewnie nigdy się na to nie zdecyduję, ale pole wygląda zachęcająco.
Tymczasem szlak robi się bardziej stromy, a my wychodzimy na odkrytą polanę z urzekającymi widokami. Mijamy kilka ogromnych, wiekowych drzew, które dają przyjemny cień. Idąc coraz bardziej pod górę, docieramy do rezerwatu Wysokie Skałki, który zwiastuje dokładnie to, co zwiastuje. Teraz będzie wysoko i będą też skałki. Czekają nas bowiem przynajmniej trzy naprawdę strome podejścia. Jeśli do tej pory nie mieliśmy jeszcze okazji użyć kijków, to teraz jest najwyższy czas.
Konsekwentnie gramoląc się po kamieniach i okazjonalnych schodkach, docieramy w końcu na szczyt Wysokiej. Jest on dość mały i nieco klaustrofobiczny. Jest już południe, więc ludzi jest sporo i trzeba odstać swoje w kolejce do zdjęcia. Pod tabliczką znajduje się też skrzyneczka z pieczątką (ten rodzaj pieczątek, schowanych w małych skrzynkach na samym szczycie lubię najbardziej). Widoki są warte całego tego wysiłku, chociaż osobom z dużym lękiem wysokości może się tu zakręcić lekko w głowie.
Schodzenie nie jest wcale łatwiejsze od wejścia. Można naprawdę zjechać, zatem kijki są koniecznością. Jestem pewna, że wielokrotnie uratowały mi tyłek, a może i inne części ciała. Trzeba także nieustannie uważać, stawiając stopy, bowiem kamienie są bardzo śliskie i zdradliwe. Wybraliśmy całkiem suchy dzień, po niezbyt deszczowym tygodniu, więc wolę nie wiedzieć, jak musi to wyglądać zaraz po ulewie.
Co teraz? Można oczywiście wracać do domu, ale można też na przykład zajrzeć do Szczawnicy, do której mamy stąd zaledwie sześć kilometrów. Jeśli ktoś jest górskim hardkorem, może rozszerzyć wycieczkę o Trzy Korony. Świetnym pomysłem jest też wycieczka do Czorsztyna i Niedzicy. Bez względu na kierunek, okolice Pienin są tak naładowane pięknymi widokami i atrakcjami, że zawsze będzie żal stąd wracać. Ja na pewno jeszcze tu kiedyś zajrzę.
Podsumowanie
Wysoka — 1050 m n.p.m
Poziom trudności: 3/5 (mogłabym dać 2,5, ale naprawdę czasami daje się we znaki, poza tym kamienie są miejscami dość niebezpieczne)
Suma podejść: 515 m
Szlak: zielony, potem niebieski
Czas przejścia: 2 h
Parking: spory parking w Jaworkach z zapleczem turystycznym, oprócz tego w miejscowości jest jeszcze kilka mniejszych, płatny 3 zł za pierwszą godzinę i 2,5 zł za każdą kolejną
Pieczątki: budka na szczycie, na pewno można też spróbować w którymś z punktów z pamiątkami
Opłaty: poza parkingiem brak